Holistyczne patrzenie na człowieka

Holistyczne patrzenie na człowieka

„Nie istnieje taka choroba, która byłaby oddzielona od duszy” – Sokrates
„Największym błędem w postępowaniu z chorobą jest to, że istnieją osobne lekarstwa dla ciała, osobne dla duszy” – Platon
„Ważniejsze jest poznanie, JAKI pacjent ma chorobę, niż JAKĄ chorobę ma pacjent” - William Osler

Te trzy piękne cytaty oddają istotę prawdziwego podejścia do chorującego człowieka. Leczenie człowieka jest możliwe, gdy się go dokładnie pozna, nie tyko jego ciało, ale umysł i całe otoczenie w jakim funkcjonuje.

Patrzenie na pacjenta z perspektywy jedynie ciała i jego poszczególnych narządów oraz leczenie symptomów bez szukania przyczyn chorób, skazane jest na porażkę systemu medycznego i nie przyczyni się do poprawy zdrowia całego społeczeństwa. Dziś potrzebne jest szersze spojrzenie na chorego człowieka – holistyczne. Nie przepadam za tym określeniem, może dlatego, że przez wielu traktowane sceptycznie i kojarzone z filozofią wschodu, która również we współczesnym systemie leczenia nie ma zbyt wielu zwolenników.

A szkoda. Gdyby było większe otwarcie na tradycyjne systemy medyczne jak medycyna chińska czy ayurwaeda, byłoby większe zrozumienie przyczyn chorób i skuteczniejsze ich leczenie. Zamiast holistyczne, możemy powiedzieć kompleksowe, całościowe, uwzględniające różne obszary życia człowieka, uwzględniające jego psychikę.

Chińczycy od tysięcy lat głoszą w swojej filozofii, że tylko harmonijne współżycie z naturą, niezakłócony przepływ energii w ciele, równowaga emocjonalna, umiarkowany ruch i właściwe odżywianie mogą zagwarantować zdrowie i witalność człowieka do późnej starości. Tak też patrzyli na swoich pacjentów, przyczyn chorób szukali w całym otoczeniu chorego, jego rodzinie, jego psychice, jego wewnętrznej harmonii lub jej braku.




 

W holistycznym podejściu lekarz powinien być też terapeutą

Ale jak tu nim być, kiedy skomplikowane procedury medyczne i mocno ograniczony czas podczas wizyty dla pacjenta na to nie pozwalają?

Kontakt z lekarzem to często kilkanaście minut, zazwyczaj w nieco oschłej i urzędniczej atmosferze. Pacjent z reguły to ten wystraszony, nie znający się ani na wynikach wykonywanych badań, a czasami nie znający celu ich wykonywania. Sam na sam ze sobą, ze swoim cierpieniem i lękiem przed tym potocznie zwanym najgorszym.

A gdyby tak lekarz nawiązał nić jakiejś relacji ze swoim pacjentem? Takiej ludzkiej, z sympatią , chwilą bezcennej uwagi i czasu na wysłuchanie, bez medycznego profesjonalizmu i niezrozumiałego słownictwa? Może wtedy byłby w stanie bardziej poznać drugiego człowieka i dokładnie określić przyczyny zaburzeń, źródło choroby? Bo przecież jak powiedział William Osler
„Ważniejsze jest poznanie, JAKI pacjent ma chorobę, niż JAKĄ chorobę ma pacjent”.

Tylko przeprowadzenie dokładnego wywiadu z pacjentem, wypytanie o wiele obszarów z jego życia, ludzka i szczera rozmowa pozwolą lekarzowi na wyciągnięcie wielu wniosków, by ostatecznie postawić trafną diagnozę.

Wielką sztuką jest umiejętne rozpoznanie, który z obszarów życia pacjenta jest dysfunkcyjny, wymaga to umiejętności słuchania z uwagą drugiego człowieka i czasu, bez oceny, bez przyklejania metek, nadawania znaczenia, po prostu uważne słuchanie.

Dysfunkcyjna może być rodzina, relacje z bliskimi, praca zawodowa, sytuacja finansowa, codzienny styl życia i wiele innych. Holistycznie podchodzący do pacjentów lekarz powinien pomóc wskazać choremu jak ten sobie szkodzi i zasugerować zmiany. W połączeniu z leczeniem standardowym efekty mogą być szybkie i bardzo pozytywne. Pacjent powinien również przejąć na siebie odpowiedzialność za swoje zdrowie, a lekarz powinien mu w tym pomóc.

Tak – odpowiedzialność za własne zdrowie to druga strona medalu. Dziś obserwuje się nieco bierną postawę pacjentów – „idę do lekarza, ten ma przypisać mi lek, a jak nie pomoże to pójdę jeszcze raz albo znajdę innego”. Obserwuję i słucham wielu znajomych, trochę roszczeniowych, narzekających na służbę zdrowia, na lekarzy, na brak ich kompetencji . Takie zrzucenie z siebie odpowiedzialności za swoje zdrowie jest wygodne, bo pacjent czuje się zwolniony z robienia czegokolwiek, gdyż to lekarz lub terapeuta jest od niesienia pomocy. Niezbędna jest tu współpraca obu stron – stworzenie właściwej relacji między pacjentem a lekarzem, zbudowanie świadomości u chorego i przeniesienie trochę odpowiedzialności za zdrowie na tego drugiego.

Lekarz przyszłości to lekarz łączący swoją specjalistyczną wiedzę medyczną z psychologią, terapeuta pomagający pacjentowi zrozumieć jego błędy by móc dalej nakierować go na właściwe zmiany.




 

Holistyczne podejście do pacjenta to otwarcie się i pokazanie mu alternatywnych metod uzdrawiania

Pacjent dziś w gabinecie lekarskim nie usłyszy o alternatywnych sposobach leczenia takich jak akupunktura, ziołolecznictwo, masaże, dieto-terapia, joga, refleksologia. Szkoda, gdyż one mogą stanowić świetne uzupełnienie, a czasami jedyną możliwość dla pacjenta powrotu do zdrowia.

Myślę, że nie warto odrzucać i negować tego co sprawdzone, co ma tysiącletnią tradycję i tego co skuteczne. Połączenie technologii i możliwości jakie oferuje dziś medycyna zachodnia ze sposobami wywodzącymi się z tradycji dalekiego wschodu jak medycyna chińska czy ayurweda, mogą przynieść bardzo pozytywne efekty w leczeniu ludzi.

Obserwuję, że coraz więcej osób takiego połączenia właśnie szuka. Z wynikami od lekarza szuka pomocy u naturopaty. Należy to uszanować, każdy może wybrać dla siebie to co uważa za najlepsze z zachowaniem zdrowego rozsądku. Jestem przeciwnikiem skrajności i odrzucania bez weryfikacji czegokolwiek. Należy szukać wiedzy, podnosić swoją świadomość. Nie mając wiedzy o tym jak wykorzystać zasoby natury w leczeniu chorób, o tym jak duży wpływ ma nasza psychika i negatywne emocje na nasze zdrowie i jak sobie z tym radzić, profesjonalizm medyczny wydaje się niezbędny, inaczej można sobie zrobić tylko krzywdę, szczególnie kiedy zagrożone jest życie.




 

W holistycznym podejściu choroba jest odejściem od naturalnego porządku

W filozofii wschodniej choroba jest dysharmonią w stanie świadomości człowieka. Jest znakiem odejścia od naturalnego porządku.

Jest wezwaniem do porzucenia dotychczasowej drogi i świadomego powrotu do stanu harmonii. Harmonii z samym sobą, z drugim człowiekiem, z naturą, z Bogiem.

Jest wołaniem i wezwaniem do zmiany sposobu myślenia i postawy życiowej.

Jest oznaką, że nie żyje się w zgodzie z własnym JA.

Jest oznaką walki z rzeczywistością i brakiem akceptacji dla otaczającego świata i ludzi.

Ciało samo z siebie nie choruje, jest tylko projekcją świadomości. Przesłanie ciała w postaci symptomów chorobowych powinno się traktować jako możliwość powrotu na właściwą drogę, a nie jako wroga, z którym trzeba walczyć na dziesiątki różnych sposobów.

Droga prowadząca do zdrowia jest dla odważnych i odpowiedzialnych, jest też piękna. Odważnych gdyż trzeba podejmować różne, czasami bardzo trudne decyzje, porzucać często liczne przywiązania, do złych nawyków, do toksycznych związków, do nielubianej pracy. Dlaczego piękna? Bo dokonuje w człowieku wielu transformacji, otwiera serce, oczy, uczy miłości i cierpliwości, sprawia, że stajemy się zupełnie innym człowiekiem.