Negatywne emocje destrukcycjne dla ciała

Negatywne emocje

Rozpatrywanie przyczyn choroby jedynie przez pryzmat złego odżywiania, braku aktywności fizycznej, niedoborów witamin w organizmie lub jako efekt działania wirusów czy bakterii, jest niewystarczające by móc skutecznie leczyć. Równie ważny, a być może najważniejszy, jest stan emocjonalny chorej osoby, gdyż emocje i uczucia stanowią poważne źródło powstawania wielu chorób.

Stworzona przez F.G Alexandra w 1950 tzw. Chicagowska siódemka wymienia listę schorzeń, w których znaczącą rolę odgrywają emocje, co jak widać najczęściej dziś występujące schorzenia powinny być leczone na poziomie głównie umysłu, a nie tylko ciała:

  • Choroba wrzodowa żołądka,
  • Nadciśnienie tętnicze,
  • Astma oskrzelowa,
  • Reumatoidalne zapalenie stawów,
  • Zapalne choroby jelita grubego,
  • Nadczynność tarczycy,
  • Atopowe zapalenie skóry.

Z pewnością po 70-ciu latach od stworzenia tej listy, można by ją uzupełnić spokojnie o kolejne kilkanaście innych chorób. Zresztą, lekarze nie kwestionują już, że otyłość, zaburzenia snu, zaburzenia apetytu, migreny, choroba niedokrwienna serca, również swoje podłoże mają w psychice. Dlaczego więc leczy się wyłącznie ciało?

Sokrates przed 2400 laty powiedział: „Nie istnieje taka choroba , która byłaby oddzielona od duszy”
Platon, jego znany uczeń, uważał, że „Największym błędem w postępowaniu z chorobą jest to, że istnieją osobne lekarstwa dla ciała, osobne dla duszy”.

Ta nierozdzielność i wzajemne współoddziaływanie reakcji ciała i emocji jest ważniejsze niż możemy sądzić. Rozdzielenie tych dwóch aspektów powoduje, że do leczenia ciała używamy innych metod i narzędzi, a do leczenia umysłu innych. Z pewnością nie jest to nie holistyczne podejście, stąd też efekty leczenia wielu chorób nie są takie, jakich zarówno pacjenci jak i lekarze by oczekiwali.

Choroby powstające na poziomie ciała wywołują zaburzenia na poziomie umysłu i odwrotnie, choroby umysłowe najczęściej powodują powstawanie zaburzeń na poziomie ciała. Trudno więc leczyć zaburzenia umysłowe bez leczenia ciała, trudno też leczyć ciało bez leczenia umysłu.

Istnieją oczywiście choroby, które pozostają wyłącznie na poziomie fizycznym i nie wpływają mocno na stan umysłu, jak i te, które od początku powstają w umyśle, np. na skutek negatywnych myśli, błędnego postrzegania świata , gdzie problem będzie leżał głównie na poziomie umysłu.

Uważam, że jesteśmy bardzo emocjonalnym narodem –łatwo wpadamy w złość czy gniew, irytujemy się z błahych powodów, ale z drugiej strony potrafimy też ekspresyjnie wyrażać swoją radość i serdeczność, wręcz cieszyć się całym sobą. Ta szczerość wyrażania uczuć może być postrzegana czasami jako rozemocjonowanie, a to już o krok od nadmiernej wrażliwości, która z kolei może powodować brak radzenia sobie z docierającymi do nas różnymi bodźcami.




 

Jakie emocje cechują osoby doświadczające chorób płuc?

Płuca smutek

Fizyczną oznaką zdrowych płuc będzie przede wszystkim nasza odporność na wszelkiego rodzaju patogeny z zewnątrz. Możemy się o tym przekonać szczególnie na przełomie jesieni i zimy, sprawdzając czy jesteśmy podatni na przeziębienia i grypę. Zdrowe płuca to też zdrowa skóra, lśniąca, bez wyprysków i różnych skórnych chorób. Nie bez kozery skóra jest nazywana trzecim płucem. Zdrowe płuca, to w końcu prawidłowe oddychanie, spokojne i głębokie. Wiele osób nie oddycha prawidłowo, oddech jest krótki, często wstrzymywany. To czy oddychamy prawidłowo, możemy sprawdzić samodzielnie, wystarczy na chwilę się zatrzymać, zaczerpnąć oddech i spróbować dopełnić płuca do końca. Szybko się przekonamy ile w nich jeszcze miejsca by porządnie zaczerpnąć powietrza.

Oddychanie to przecież jedna z naszych najważniejszych funkcji życiowych, nie tylko porusza energię w ciele, dotlenia organizm, ale oczyszcza z toksyn, uwalnia negatywne emocje, relaksuje całe ciało, daje siłę naszemu głosowi. Joga, Tai-Chi czy Chi-Qung oparte są właśnie na budowaniu umiejętności prawidłowego oddychania. Nawet jeśli te techniki nie należą do naszych ulubionych aktywności, warto czasem skorzystać, chociażby po to, by nabrać dobrych nawyków.

„Jeśli twój oddech jest w jakikolwiek sposób ograniczony, do tego stopnia jest ograniczone twoje życie” Michael Grant White.

Płuca to oddech, a oddech to życie, one uosabiają naszą zdolność przyjmowania życia. Osoby, u których występują jakiekolwiek dolegliwości związane z tym narządem powinny zadać sobie kilka pytań i spróbować na nie szczerze odpowiedzieć:

  • Czy potrafię na pewno oddychać pełną piersią?
  • Czy bez lęku i strachu angażuję się w życie?
  • Czy uczestniczę w nim i intensywnie przeżywam świadomie każdy dzień?
  • Czy potrafię cieszyć się życiem?
  • Czy odbieram i postrzegam świat w sposób pozytywny i czy czuję się szczęśliwy?

A może w życiu dominuje tęsknota, niechęć do życia, zwątpienie w jego sens , zmęczenie życiem, smutek, depresja i skłonność do płaczu? Może skrywam ciągle jakiś żal, cierpię na depresję i czuję się niegodnym, by żyć pełną piersią? Te ważne pytania, a właściwie odpowiedzi na nie, mogą dać cenne wskazówki na temat naszego zdrowia i zdrowia naszych płuc. Często nie zdajemy sobie sprawy, że tłumiony wewnątrz i niewyrażony w żaden sposób smutek, być może od wielu, wielu lat, może być bardzo destrukcyjny. Oczywiście, że każdy z nas doświadcza smutku z powodu pojawiających się w życiu różnych wydarzeń, i to jest normalne, ważne jednak by być świadomym powodu tego uczucia, przeżyć i przetransformować w działanie, które naszą uwagę i energię skupi na czymś pozytywnym.

Na choroby płuc będą bardziej podatne osoby, które mają silnie rozwinięte poczucie własności, w odniesieniu nie tylko do rzeczy materialnych, ale również innych osób. Zabranie im tego, do czego są bardzo mocno przywiązane może czasami zrodzić wręcz niechęć do życia i wywołać pytania o jego sens. Jeśli mamy zdrowe płuca, to z łatwością zidentyfikujemy co w naszym życiu już nie działa, co się wypaliło, skończyło i puścimy to z lekkością i łatwością bez nadmiernego przywiązywania się.

Zdrowe płuca odzwierciedlają naszą skuteczność w działaniu, konsekwencję i porządek wokół nas.




 

Brak radości, poczucia szczęścia i miłości może powodować choroby serca

Sercem czy rozumem, czym się kierować, o to jest pytanie. Odcinając się od głosu serca odcinamy się tak na prawdę od życia. Często osoby, u których występują jakiekolwiek problemy sercowe wszystko chcieliby załatwić głową, podchodząc do różnych życiowych spraw i decyzji na chłodno i rozumowo. Nie da się oszukać głosu serca, ono wie lepiej.

Serce stanowi centrum życiowe każdego z nas- dopóki ono bije, dopóty my żyjemy. Jest też naszym centrum uczuć: często podskakuje lub pęka z radości, zatrzymuje się ze strachu, popieramy coś lub kogoś całym sercem, bierzemy sobie do serca, coś nam leży na sercu, mamy złamane serce, wkładamy w coś dużo lub mało serca.

Jeśli zmagamy się z dolegliwościami serca, drobnymi czy poważniejszymi chorobami, powinniśmy spojrzeć na swoje uczucia i emocje, bardzo często odpowiedzialne właśnie za te dolegliwości i odpowiedzieć sobie na kilka pytań:

  • Czy nie odczuwasz braku miłości i troski, szczególnie wobec samego siebie?
  • Czy nie gnębią Cię stare urazy, zazdrość i gniew do osób i wydarzeń, które miały miejsce czasem w odległej przeszłości?
  • Czy Twoje negatywne uczucia nie odseparowały Cię od życia społecznego, towarzystwa innych osób?
  • Czy nie czujesz się samotny?

Nie należy do przyjemnych uczuć przebywanie w otoczeniu osoby, która wiele sytuacji postrzega jako stresowe, a wszelkie wydarzenia czy ludzi ocenia negatywnie.
Bak radości, upartość, ciągłe narzekanie na życie, na los, niedostrzeganie dobra jakie spotyka nas w życiu w końcu obciąży serce. Czy rzeczywiście nie potrafisz znaleźć powodu do radości? Ona powinna być tym uczuciem, które wypełnia nas wewnętrznie, każdego dnia, w każdej sytuacji. Żyjemy, to już wielki powód do radości. Pielęgnujmy tą wewnętrzną radość. Jeśli jej nie doświadczamy zaczniemy poszukiwać jej źródła na zewnątrz, poza sobą, w zewnętrznym otoczeniu i zaczniemy utożsamiać z przyjemnością, zabawą, często z posiadaniem rzeczy materialnych. Uwaga, to pierwszy krok do uzależnienia.

Miłość jest największą siłą uzdrawiającą nie tylko serce, ale całe ciało, umysł i duszę. Mało kto twierdzi, że ma jej wystarczająco dużo, ciągle więc jej poszukujemy. Prawdziwe uczucie miłości jest po prostu stanem harmonii z samym sobą. Stąd może tyle chorób serca w dzisiejszych czasach? Z powodu deficytu miłości?




 

Osoby z dolegliwościami wątroby są impulsywne, gniewne i drażliwe

Wątroba jest u współczesnego człowieka najbardziej obciążonym narządem. Nie tylko z powodu niewłaściwej diety, ale również z powodu negatywnych emocji takich jak złość, frustracja, gniew, nieuprzejmość, drażliwość, arogancja, agresywność, zdenerwowanie. Z pewnością znane jest określenie typu „wątrobowy charakter”. Medycyna Chińska twierdzi, że wątroba to siedlisko gniewu, złości i innych niższych uczuć.

Czym się tak bardzo denerwujemy? Zazwyczaj tym, że nie idzie po naszej myśli i kiedy coś wymyka się spod naszej kontroli, a jej potrzeba jest przecież w nas bardzo ogromna.
Mamy też duże pragnienie by otaczający świat i ludzie spełniali nasze wyobrażenia i oczekiwania, w związku z tym wiele rzeczy nam nie odpowiada – dzieci, szef, politycy, małżonek, rządzący, sąsiedzi....
Zdenerwowanie zamienia się w pewnym momencie w rozgoryczenie. Mamy wielkie plany, marzenia, wizję wielkiego sukcesu, dużych pieniędzy, a tu klapa, nie poszło tak jak sobie wyobrażaliśmy. Nasze plany, działania, wysiłki nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. To uczucie rozgoryczenia jest efektem idealizowania wszystkiego w życiu. Nie idealizujmy, a traktujmy życie jako przygodę, która pozwala nam odkrywać ciągle na nowo i nowo.

Ludzie posiadający zdrową wątrobę są spokojni, zrównoważeni, potrafią dokonywać trafnego osądu, to naturalni przywódcy i najlepsi kandydaci na stanowiska, gdzie mogą podejmować różnego rodzaju ważne decyzje, również w domu.




 

Lęk i obawy osłabiają kondycję nerek

Bardzo często nie uświadamiamy sobie ogromu lęku i niepewności jakie towarzyszą nam każdego dnia. Gdy to uczucie jest zbyt silne może uszkodzić nasze nerki.

Co powoduje, że ciągle się czegoś lękamy? Głównie przywiązanie. Lękamy się o majątek, na który ciężko pracowaliśmy, o utratę pracy, której poświęciliśmy naszą energię i wiele lat naszego życia. Lękamy się też różnych, często wyimaginowanych wydarzeń – trudności życiowych, katastrof, bankructwa, utraty ukochanej osoby, lękamy się też śmierci, a bojąc się śmierci, boimy się tak na prawdę żyć pełną piersią.

Lęk ma swoją pozytywną stronę, jest niezbędny w przypadku konieczności podjęcia ważnej i szybkiej decyzji, czy w przypadku potencjalnego zagrożenia. Czasami kiedy się pojawia, wraz z nim pojawiają się różne wątpliwości, pojawia się też ostrożność i większa uważność dla tego co się wydarza wokół nas. To pozwala na podejmowanie racjonalnych i przemyślanych decyzji.

Z drugiej strony lęk jest bardzo dużym hamulcem, przeszkadza w rozwoju, w podejmowaniu decyzji , w pójściu do przodu, w konsekwencji w robieniu tego o czym marzymy. Ileż nieuzasadnionych obaw, nie pozwala nam spełnić marzeń, robić w życiu to co na prawdę kochamy i to co podpowiada nasze serce. Nie dość, że nadmierny lęk ogranicza nas, to jeszcze może wywołać wiele symptomów chorobowych w ciele jak: schorzenia układu pokarmowego, choroby serca i zanik radości z życia.
W konsekwencji, tracimy zaufanie do ludzi, do otaczającego świata, czujemy się samotni. Słyszę często: ten świat jest okrutny, ludzie źli, nikomu nie można ufać, sami naciągacze i oszuści.
Zaufanie jest najlepszym lekarstwem na pozbycie się strachu - zaufanie do siebie i własnych możliwości, do ludzi. Zaufanie jest pochodną wiary - nie ma wiary, nie ma zaufania.

Ciało rzadko jest przyczyną, najczęściej jest skutkiem, naszych myśli, naszej postawy życiowej, przekonań, stosunku do innych ludzi, ale i samego siebie, naszych wierzeń i uczuć. Jeśli chorujemy, najważniejszym wydaje się być uporządkowanie tego wszystkiego, odzyskanie wewnętrznej harmonii, co z pewnością nie jest łatwe, ale może być jedyną drogą do prawdziwego uzdrowienia. Póki co, nie mamy specjalistów w świecie medycyny zajmujących się nami kompleksowo, warto może więc samemu zająć się w końcu sobą?